Niezwykły weekend na Jamnej

Piątek 
Zaczęliśmy o 12:00 Mszą Świętą. Modliliśmy się za nasze kochane Baranki. Na początek o dobrą spowiedź. W czasie Mszy odnowiliśmy przyrzeczenia chrzcielne a dzieci z pomocą tatusiów zapaliły świece jakie dostały podczas Chrztu. Na koniec o.Łukasz wzmocnił dzieci dobrym słowem i tak, przeszliśmy do sakramentu pokuty i pojednania.  Zataczając krąg wokół ołtarza, otoczyliśmy Baranki modlitwą i delikatnym śpiewem psalmów. Rodzice czekali przy stopniach ołtarza na swoją pociechę, która spowiadała się przy udziale księdza patrząc na Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie. Następnie Ojciec odprowadzał dziecko do rodziców, którzy mocno je przytulali i nakładali mu białą szatę. Nie sposób było ukryć wzruszenia jakie towarzyszyło nam w tym momencie.  Chwilę wcześniej niektóre twarzyczki były przejęte, spięte. Ale potem wszystkie odchodziły z ołtarza z szerokim uśmiechem. 

Dziękujemy Ci Boże za ten dar! Dziękujemy za ojca Łukasza, który taką troską i empatią otoczył nasze dzieci! 

Po uczcie dla duszy była chwila dla uczty dla ciała. O 15:00 modliliśmy się Koronką do Miłosierdzia Bożego w ogrodzie Ojca Pio – kto by pomyślał, że pogoda na początku kwietnia tak dopisze. Po południu przygotowaliśmy piękne kwiaty w kościele  a potem mamy uplotły piękne wianki dla swoich córek – jest w tym doświadczeniu coś niezwykłego. Wieczorem czas na pobycie ze sobą, rozmowy przy ognisku nacieszenie się poczuciem wspólnoty jaką stworzyliśmy.

Sobota 
Oto nadszedł ten dzień!

W większym składzie – towarzyszyli mam zaproszeni goście. Bez rozproszeń w postaci fotografów. Piękni pięknem Pana. To była wyjątkowa Eucharystia. Wypełnieni Duchem i Miłością wzięliśmy w niej udział całym sercem i duszą. I moment kulminacyjny – przyjęcie Pana Jezusa przez nasze dzieci. Kolejne wzruszenia i szczęście nie do opisania w słowach. Zakończyliśmy Eucharystię w śpiewie pełnym radości z nadzieją że to nie koniec, a początek, a relacje jakie stworzyliśmy uda nam się utrzymywać i dalej wzajemnie wspierać się w drodze. Jamna już zawsze będzie naszym miejscem, ojciec Łukasz naszym Ojcem, a dorośli ciociami i wujkami dla dzieci. Bo łączy nas coś więcej niż więzy krwi – łączy nas miłość do Zmartwychwstałego.

Kiedy rok temu zdecydowaliśmy się dołączyć do Baranków na Jamnej martwiłam się, czy te wyjazdy w sobotę nie będą za dużym obciążeniem, czy damy radę. Ale kolejny raz, tak jak o. Łukasz to przypomniał w trakcie kazania, dobry Bóg wynagrodził za to stokrotnie. Amen!

Udostępnij: