Nocowanie w szkole

Dlaczego niektórzy uczniowie lubią nocować w szkole bardziej niż wyjeżdżać na wycieczki? Dlaczego lubią w niej spędzać wspólne popołudnia i wieczory? Czy dlatego, że budynek należy tylko do nich przez te parę godzin? A może dlatego, że w miejscu, w którym panują zasady, a każdy przedmiot i przestrzeń mają swoje przeznaczenie, nagle wszystko jest inaczej? Tam, gdzie się uczymy, mamy kuchnię. Pod ławkami śpimy, a na ławkach ustawiamy gofrownice i tostery. Myjemy zęby tam, gdzie nigdy ich nie myliśmy, a poranek witamy w piżamach, ledwo zdążając ubrać się przed pracą. A może to dlatego, że szkoła po zmroku wydaje się taka inna, wszystko ma inny kształt i można się świetnie schować. Może być jeszcze jedna pociągająca odmienność. Nauczyciel w piżamie, nauczyciel na wyłączność, bawiący się, ziewający, trochę zmęczony i myjący zęby w szkolnej łazience — to wszystko przecież widoki zupełnie niecodzienne. Dobrze tak czasem zmienić zwyczaje w miejscu dobrze znanym, pod warunkiem, że wrócą one na miejsce po niezwykłej nocy.

Nauczyciel ma inną perspektywę, gdy nocą zamyka drzwi szkoły na klucz po drugiej stronie. Nasłuchuje sapania, pochrapywań i szurania kapci w poszukiwaniu toalety. Staje się wtedy trochę jak mama ogromnej rodziny, a o poranku dzwoni dzwoneczkiem, aby śpiochy wstały, zwinęły maty i przeniosły się na krzesełka. Aby pokój mógł z powrotem zamienić się w pracownię, a ławki w miejsca zmagań i odkryć. Gdyby tylko chwilę przed tym jakiś mleczarz z innej czasoprzestrzeni zahaczył jeszcze o naszą Łyskę z pobrzękującym butelkami wózkiem… Może wtedy przekraczający próg szkoły uczniowie innych klas mogliby poczuć zapach mleka z kożuchem. Kto wie.

Zdjęć pokazujących wnętrze szkoły z nami jest niewiele, byliśmy tam bardzo w tym czasie zajęci no i przede wszystkim dość długo pochowani, bez świateł.

Udostępnij: